poniedziałek, 31 października 2016

Kto uratuje kolory?

Był sobie słoń. Kolorowy... jak słoń?! Nawet sam Elmer zdaje się temu dziwić. Ale od początku. Wymyślony przez Davida McKee, brytyjskiego pisarza oraz ilustratora książek dla dzieci, wielobarwny słoń w kratkę na dobre rozgościł się na półeczkach z literaturą dla najmłodszych w 1989 roku. Od tamtego czasu książki z jego przygodami zostały przetłumaczone na wiele języków i wydane w kilkudziesięciu krajach świata, w tym w Polsce.


Książka Elmer i tęcza zaprasza na kolejną z przygód niezwykle ubarwionego słonia. Tym razem tytułowy bohater oraz jego przyjaciele chowają się w jaskini przed burzą. Podziwiają błyskawice, zachwycają się grzmotami i mają nadzieję, że po deszczu na niebie ukaże się tęcza. Ale cóż to? Łuk, który się pojawił, był pozbawiony kolorów! Co się stało z tęczą? Czy wyszła za wcześnie i burza zmyła jej barwy? Elmer wyrusza w drogę, by rozwikłać tę zagadkę. W czasie wędrówki dowiaduje się, że może oddać tęczy swoje kolory, jeśli tylko uda mu się znaleźć jej początek. W poszukiwania włączają się też inne zwierzęta, którym bezbarwne zjawisko nie przypadło do gustu. Czy wspólna wyprawa zakończy się sukcesem? A co się stanie z Elmerem, jeśli przekaże tęczy swoje barwy? 

Seria przygód sympatycznego słonia w kratkę do doskonała lektura dla młodszych, ale i starszych przedszkolaków. Całostronicowe, nasycone kolorami ilustracje przykuwają uwagę najmłodszych czytelników. Jednowątkowe historie zmierzające do szczęśliwego zakończenia wspomagają koncentrację mniej cierpliwych słuchaczy. Przede wszystkim jednak dzieci wyniosą z lektury przekonanie, że inny wygląd nie powinien być powodem braku akceptacji, że nie trzeba się wyróżniać, aby być wyjątkowym, że istnieją takie rzeczy, którymi można się dzielić, a ich wcale nie ubywa, czy że poczucie humoru przydaje się na co dzień.


Tytuł: Elmer i tęcza
Autor: David McKee
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Papilon
Ilość stron: 32

niedziela, 20 marca 2016

Mniam, mniam, mniam!

Nadchodzi długo wyczekiwana wiosna, szybkimi krokami zbliża się też Wielkanoc i chociaż prezentowana książka bezpośrednio do Świąt nie nawiązuje, to jednak jej lektura może wprowadzić nas w wiosenno-świąteczny nastrój. A to wszystko za przyczyną pysznej i świeżutkiej babki, wokół której toczy się pasjonująca opowieść zatytułowana Kukuryk. Historia kurczaczka - oparta na tradycyjnym opowiadaniu birmańskim - napisana została przez Marisę Núñez. Książka ubogaca publikowaną w Polsce przez wydawnictwo Tako kolekcję OQO. Szata graficzna Kukuryka jest przepiękna, a od ilustracji Helgi Bansch wprost nie można oderwać wzroku. Pozycje ze wspomnianej kolekcji charakteryzuje też swoista dramaturgia – to emocjonujące opowieści „z dreszczykiem” dla najmłodszych.
Pewnego dnia kurczaczek o wdzięcznym imieniu Kukuryk poprosił swoją Mamę Kurę o upieczenie babki. Mama chętnie przystała na tę propozycję i zakomunikowała: „Będzie pyszna babeczka dla mojego syneczka!”*, a potem posłała swe dziecię po chrust, przestrzegając je wcześniej przed niecnymi zamiarami Kota Huncwota. Kukuryk, jak się można było spodziewać, podczas zbierania patyków na opał spotyka cwanego kocura, który stawia mu ultimatum: „Jeśli nie chcesz wpaść w me łapki… musisz oddać mi pół babki”. Po powrocie do domu Mama uspokaja zlęknionego kurczaczka, a potem oboje pieką ogromną babkę, którą Kukuryk ma wkrótce podzielić się z kotem. I wszystko pewnie byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że mały łakomczuszek zjada całe ciasto sam. Co zrobią Mama Kura i jej synek, kiedy rozlegnie się złowrogie: „MRAUU…! Jestem Kot Huncwot. Słyszę tu kurczaczka, więc połknę go w lot!”? Koniecznie sprawdźcie!
Kukuryk to książka, która nie skupia się na moralizowaniu, chociaż porusza istotne tematy składania obietnicy, złamania danego słowa, ponoszenia konsekwencji swojego działania czy dzielenia się z innymi. To przede wszystkim uczta dla oka (żywe kolory, delikatna kreska, plastyczne postacie) i ucha (rytmiczność tekstu i rymowane fragmenty, które na prawach „powiedzonek” wchodzą do codziennego słownika). A także przestroga dla łakomczuszków, o której nie tylko w czasie świątecznym warto pamiętać.

*Wszystkie cytaty pochodzą z prezentowanej książki.

Tekst: Marisa Núñez
Tytuł: Kukuryk
Ilustracje: Helga Bansch
Tłumaczenie: Beata Haniec
Data wydania: 2011
Ilość stron: 32
Wydawnictwo: Tako

środa, 13 stycznia 2016

Co smuci Alberta?

Prezenty już dawno odpakowane, goście odjechali, magia wigilijnej nocy powoli pozostaje tylko wspomnieniem. Jeszcze tylko sylwestrowe szaleństwa i noworoczne postanowienia, a już trzeba będzie wrócić do codziennych, zwykłych zajęć. Poświąteczna nuda i beznadziejne samopoczucie dopadły też Alberta Albertsona i jego tatę. Ale dlaczego babcia się uśmiecha i, wesoło podśpiewując, chowa ozdoby świąteczne?
Albert Albertson to bardzo lubiany przez dzieci główny bohater serii szwedzkich książeczek dla przedszkolaków, którego ponad 40 lat temu wykreowała Gunilla Bergström. Od tego czasu książki o Albercie zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt języków i sprzedane w wielomilionowym nakładzie. W 2012 roku, dzięki poznańskiemu wydawnictwu „Zakamarki”, przygody Alberta zaczęły ukazywać się także w Polsce. 

Jak dotychczas opublikowano 13 tytułów, wśród których znalazła się pozycja „Co cieszy Alberta”, opowiadająca – jako jedyna lub jedna z niewielu książek dla dzieci – nie o świętach czy przygotowaniach do nich, a właśnie o czasie, który następuje po. Warto też wspomnieć, że Albert Albertson „rośnie” wraz z młodym czytelnikiem. W pierwszych książkach serii tytułowy bohater ma cztery lata i np. trudno mu się sprawnie wybrać do przedszkola, bo musi „tylko jeszcze…” wykonać dziesiątki innych działań albo, mniej więcej z tych samych powodów, ciężko mu się położyć wieczorem spać. W kolejnych tomach chłopiec nawiązuje pierwsze przyjaźnie, wchodzi relacje z dziećmi z podwórka, idzie do zerówki, a potem do szkoły. Opowieści o Albercie ukazują świat z perspektywy dziecka. Autorka dostrzega mnogość emocji, które przeżywają kilkulatki. Nie moralizuje wszak i ich nie ocenia. Dzieciom więc łatwo utożsamić się z Albertem, który czasem bawi się ze swoim najlepszym kolegą w zgodzie, a czasem z nim kłóci, a nawet bije. Raz jest odważny, a innym razem się boi. Zazwyczaj jest radosny, ale niekiedy ogarnia go przygnębienie. Jak to w życiu. Nie tylko dorosłym.
W książce „Co cieszy Alberta”, tytułowy bohater, lat prawie sześć, doświadcza uczucia smutku, który – jak już wspomniałam – podziela jego tata. Trochę więc razem marudzą, narzekają, wspominając miłe chwile i snując marzenia o niekończących się świętach. Przede wszystkim jednak dziwią się doskonałemu samopoczuciu babci. Z początku próbują nawet ignorować jej dobry humor i trwać przy swoim, aż wreszcie seniorka rodu wybucha śmiechem i… No właśnie. Czy babcia zdoła poprawić nastrój Albertowi i jego tacie? I w zasadzie dlaczego święta nie powinny trwać przez cały rok?


Z życzeniami doświadczania dobra w Nowym Roku
Mama Franka


Autor: Gunilla Bergström
Tytuł: Co cieszy Alberta
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Data wydania: 2015
Ilość stron: 28
Wydawnictwo: Zakamarki